Przejdź do głównej zawartości

Posty

Czy Jordi Sànchez i Jordi Cuixart są więźniami politycznymi?

Dominującą narracją madryckich mediów (a także kilku niewydarzonych youtuberów) jest powtarzanie, w kółko, że Jordi Sànchez i Jordi Cuixart nie są więźniami politycznymi bo zamknięto ich za przestępstwo kryminalne. Kierując się taką logiką należałoby uznać, że nie ma na świecie więźniów politycznych. Każdemu aresztantowi bowiem przedstawiane są zarzuty kryminalne. Dzieje się tak nawet w najbardziej skrajnych systemach totalitarnych. Błąd w tym absurdalnym myśleniu jest oczywisty. Więzień polityczny to więzień, który został nim w związku ze swoim zaangażowaniem politycznym, a nie taki, którego opresyjna władza nazwie więźniem politycznym. Czy więc osadzeni Jordi Sànchez i Jordi Cuixart są więźniami politycznymi? Przypomnijmy, że zostali aresztowani w związku ze zwołaną przez nich manifestacją. Przypomnijmy, że nie nawoływali oni do przemocy, a wręcz w chwili pojawienia się takowej nawoływali do rozejścia się. Oczywiście prokuratura ma prawo a nawet obowiązek zbadać całe zdarzenie. W
Najnowsze posty

Naród zwany pogardliwie „los polacos”

Tak dokładnie nie wiadomo dlaczego Hiszpanie zaczęli nazywać Katalończyków Polakami. Są różne teorie na ten temat. Część z nich doszukuje się przyczyn w historii udziału Polaków w armii Napoleona. Część wskazuje na podobieństwa losów obu narodów i dążeń narodowo wyzwoleńczych. Podobieństw w tym zakresie jest rzeczywiście sporo i pewnie warto poświęcić im osobny wpis. Tu jednak zatrzymajmy się na moment nad samą kwestią społecznego odbioru określenia „los polacos”. W zamierzeniu frankistów określenie to ma obrażać. Sami Katalończycy jednak nie czują się tym określeniem obrażeni. Czują i okazują sporą sympatię do Polaków. Być może dzieje się tak dzięki wzajemnemu zrozumieniu potrzeby posiadania własnej ojczyzny. Dość powiedzieć, że katalońska telewizja satyryczny program na temat katalońskiej polityki zatytułowała „Polònia”. Bez cienia ironii względem Polaków, Katalończycy śmieją się w nim z samych siebie a także z rządu hiszpańskiego i Jego Królewskiej Mości Filipa VI Burbona (właści

W co gra Madryt?

W ostatnich dniach obserwujemy dziwną grę prowadzoną przez Mariano Rajoya. Z jednej strony udaje niechęć do zastosowania artykułu 155. konstytucji pozwalającego mu na zawieszenie autonomii Katalonii, a z drugiej jego działania układają się w większą całość i są obliczone właśnie na to by z tego prawa skorzystać. Pierwszym takim działaniem było wysłanie licznych sił paramilitarnych do brutalnych ataków na głosujących w referendum. Bezbronnych i nie stawiających oporu obywateli bito, kopano, ciągnięto za włosy. Z punktu widzenia Madrytu referendum to nie było ważne więc całkowicie użycie przemocy wobec tej formy aktywności publicznej obywateli było bezprawne a co więcej zbędne. Miało jednak wymiar prowokacyjny. Rajoy chciał wzbudzić u Katalończyków reakcje w postaci przemocy, które pozwalałyby mu uzasadnić dalsze działanie. To się nie udało. Okazja do kolejnej prowokacji nadarzyła się po przemówieniu Carlesa Puigdemonta, w którym przyjął on mandat narodu Katalońskiego do ogłoszenia nie

Historia błędów Mariano Rajoya i Partido Popular

Premier Hiszpanii Mariano Rajoy nie jest uważany za utalentowanego polityka. Krytykuje go wiele sił politycznych i wiele osób. Zajmowane przez siebie stanowisko zawdzięcza głównie rozbiciu politycznemu wśród rywali. W konflikcie w kwestii Katalonii widać po stronie rządu w Madrycie zupełny brak dobrej woli wobec Katalończyków a czasami wręcz przejawy złej woli. Katalończycy mieli wynegocjowany statut Katalonii za czasów Zapatero. Zaakceptowały go oba parlamenty – kataloński i hiszpański. Partido Popular z Rajoyem na czele postanowiła jednak upokorzyć Katalończyków na tym polu. Zaskarżyli statut do Trybunału Konstytucyjnego łącznie z preambułą. W Hiszpanii TK jest pod silnym wpływem PP (sytuacja w jakimś stopniu podobna do Polski). Skarżąc zakwestionowali zapis mówiący, że Katalończycy są narodem. Podważyli też wiele innych zapisów. TK wymierzył kolejny policzek Katalończykom bo co prawda nie usunął z preambuły zapisu o narodzie katalońskim ale stwierdził, że nie ma on prawnego znaczen

Król pouczył poddanych na temat demokracji

W hiszpańskiej telewizji na temat Katalonii wypowiedział się król Filip. Stosując się do wszelkich zasad tytułowania należałoby napisać „Jego Królewska Mość Felipe Juan Pablo Alfonso de la Santísima Trinidad y de Todos los Santos de Borbón y de Grecia”. Dla krótkości można go zwać panem królem. Otóż pan król uznał w swej łaskawości za stosowne pouczyć swój naród o demokracji. Tak tak. Słowa „nuestra vida democrática” i „democracia” padały już od pierwszego zdania przemówienia pana króla. (sic!)Niezorientowanym wyjaśnić należy, że pan król swój tron i koronę objął nie z demokratycznej elekcji lecz wyłącznie w wyniku tego, że jest synem wcześniejszego pana króla Jana Karola (właściwie Juana Carlosa I Alfonso Víctora María de Borbón y Borbón-Dos Sicilias czy jakoś tak), który swą władzę zawdzięczał osławionemu dyktatorowi Fransisco Franco, który restytuował monarchię w Hiszpanii. Co prawda pan król ojciec opowiedział się za demontażem systemu stworzonego przez swego protektora to jednak p

„Barcelonę należy bombardować co 50 lat”

Cytat będący tytułem tego wpisu pochodzi od hiszpańskiego generała Joaquina Baldomero. Choć wydawałoby się, że w XXI wieku poglądy takie powinny być całkowitym marginesem to jednak jak się okazuje nie brakuje dziś w Madrycie osób, które mówią i myślą to samo. Lepiej lub gorzej skrywane sentymenty związane z faszystowską dyktaturą generała Francisco Franco żywe są wśród polityków i wyborców Partido Popular (PP). Niechętne Katalończykom są jednak również ugrupowania odcinające się od frankizmu jak Ciudadanos. Nienawiść do Katalończyków przyjmuje dziś różne oblicza. Jednym z nich są próby oddziaływania ekonomicznego. Hiszpanie zachęcają się nawzajem do bojkotowania katalońskich produktów. Ma to być odwet za rzekomą niewdzięczność Katalończyków wobec Hiszpanów. Choć rzeczywistych powodów ku takiemu bojkotowi nie ma, to jednak w zauważalny sposób popyt na produkty katalońskie spada. Firmy muszą reagować nawet na nieracjonalne czy wprost niesprawiedliwe decyzje konsumenckie. Wiele firm pr

Katalonia a sprawa polska

Pojawiają się głosy mówiące, że Polacy nie powinni popierać dążeń narodowo-wyzwoleńczych Katalończyków. Nie wiadomo w sumie dlaczego. Nawet jeśli pominąć racje natury etyczno-moralnej widać czysto pragmatyczne zyski dla Polski wynikające ze zmniejszenia ludności Hiszpanii. Wynikają one z kalkulacji miejsc w Parlamencie Europejskim. W chwili obecnej Polska mając 51 mandatów jest szóstą siłą w PE zaraz za Hiszpanią mającą 54 mandaty. Gdy liczba ludności spadnie to zgodnie z Traktatem Lizbońskim regulującym mniejsza będzie również liczba mandatów dla Hiszpanii. W ten sposób Polska znajdzie się na piątym miejscu pod względem liczby głosów w Parlamencie Europejskim. Racji natury etyczno-moralnej jest również sporo. Na uwagę zasługuje fakt, że Polacy doświadczyli boleśnie braku swojego państwa. Przez ponad stulecie Polacy musieli się zadowolić w najlepszym wypadku szeroką autonomią. Katalończycy są obecnie w tej samej sytuacji. W XX w. ze strony władz gen. Franco doświadczyli polityki wy